Nepal w obiektywie Samyang AF 14 mm f/2.8

Zbliżający się wyjazd do Nepalu zmotywował mnie i przyspieszył od dawna odkładaną wymianę sprzętu. Od teraz wysłużonego i zasłużonego Canona zastąpiło nowe dziecko w rodzinie – Sony. Jako, że planowałem większą część swojego pobytu spędzić wysoko w Himalajach postanowiłem poszukać szerokiego szkła do kompletu. Bardzo szczęśliwie się złożyło, ponieważ dzięki uprzejmości firm Samyang Polska i Foto-Technika, na czas wyjazdu otrzymałem do testów obiektyw Samyang AF 14 mm o maksymalnym otworze przysłony 2.8. Czyli jest jasno!

Nie mogąc doczekać się przetestowania nowego zestawu w praktyce wybrałem się do pobliskiego parku celem przeprowadzenia paru eksperymentów. Zresztą chciałem przed wyjazdem dobrze zapoznać się z nowym obiektywem i tym jak będzie współpracował z aparatem. Bądź co bądź i aparat i obiektyw były dla mnie nowością. Po parudziesięciu minutach zabawy byłem bardziej niż ukontentowany.

Pierwsza większa okazja do zrobienia paru zdjęć pojawiła się już w stolicy Omanu – Maskacie, w którym miałem parę godzin czasu na zwiedzenie miasta. Wielki Meczet Sułtana Qaboos – obecnego władcy Omanu świetnie się do tego nadawał.

Fotografowanie architektury szerokokątnym obiektywem wymaga dobrego kadrowania, pilnowania linii, a nawet pomimo tego może pojawić się lekka dystorsja. Tutaj niczego takiego nie zaobserwowałem, a oto i efekty. Tę krótką, acz przyjemną wizytę w Omanie zdecydowanie zaliczam do udanych i owocnych.

Po stosunkowo krótkim locie zjawiam się w Katmandu – stolicy Nepalu. Przed wyruszeniem na wędrówkę po Himalajach organizuję niezbędne pozwolenia, sprawdzam sprzęt i wykorzystuję czas na spacer po okolicy.

Wiedziałem, że zdecydowanie większym wyzwaniem będzie fotografowanie w górach. Przede wszystkim musiałem mieć aparat zawsze pod ręką, a jednocześnie nie mógł mi przeszkadzać. Gdy pierwszy raz zobaczyłem obiektyw Samyang AF 14 mm to przyznam szczerze, że bardzo ucieszyły mnie jego zgrabne wymiary. Producent deklaruję wagę 485g, a mam wrażenie jakby to było mniej niż prawie pół kilograma. Osłona przeciwsłoneczna, która dla niektórych może stanowić minus, ze względu na brak możliwości założenia filtrów dla mnie była bardzo wygodna. Nie musiałem się obawiać, że ją gdzieś zgubię, a dość gruby dekielek wykorzystywałem często do zdjęć nocnych jako substytut statywu.

Autofokus spisywał się w dzień bardzo dobrze. Przeglądając zdjęcia miałem 100% idealnie trafionych. Zresztą przy takiej ogniskowej i choćby lekkim domknięciu przysłony odległość hiperfokalna zaczynała się bardzo blisko (mniej więcej od 2,5m) 

Większą trudność nastręczały jednak zdjęcia nocne, a z tych żal byłoby zrezygnować. Po pierwsze, że niebo nad masywem Annapurny upstrzone było milionami małych białych kropek i żadne światła sztuczne czy też księżyc nie przeszkadzały w obserwacji.Po drugie już się nie mogłem tego doczekać, bo wiedziałem, że ten obiektyw przy ujęciach nocnego nieba będzie idealny. Według wyliczeń uwzględniających wielkość matrycy w nowym Sony A7rIII, która ma aż 42 miliony pikseli, czas naświetlania powinien być dość krótkie by poruszenie gwiazd nie było widoczne. W efekcie należy bardzo podbić ISO żeby ilość światła docierającego do matrycy została odpowiednio zarejestrowana. Jak wspomniałem wcześniej, brak statywu rekompensowałem sobie ustawiając aparat na kamieniach i podpierając dekielkiem z obiektywu. W większość przypadków sprawdzało się to świetnie, szczególnie że odchylany ekran powstrzymywał mnie od kładzenia się na ziemi.

W nocy na autofokus nie miałem co liczyć i trzeba było przejść na ostrzenie ręczne. Jak tu jednak wyostrzyć skoro nic nie widać? Szczególnie, że Samyang posiada focus-by-wire i nie sposób posiłkować się skalą na obiektywie. Na szczęście zestaw Sony + Samyang działa świetnie w takich warunkach i od strony aparatu miałem możliwość wykorzystać focus peaking czyli podświetlania ostrych krawędzi. Bez tego przy focus-by-wire chyba nie miałbym szans poprawnie ustawić ostrości. Na szczęście ten sprzęt współpracuje świetnie i takie drobne różnice pozwoliły mi na wykonanie zdjęć, z których jestem zadowolony. Może troszkę boki zdjęcia przy przysłonie 2.8 mogłyby być ostrzejsze. Dobrze jednak, że obiektyw jest na tyle jasny, że zawsze można świadomie domknąć przysłonę o jedną czy dwie działki by ostrość pozostała bez bez zarzutu.

Po przejściu ponad 212km po Himalajach i zrobieniu tras Annapurna Circle Trail i Annapurna Base Camp wróciłem ponownie do Katmandu. Na spokojnie mogłem pospacerować, pozwiedzać i skupić się na szukaniu ciekawych ujęć. Szeroki kąt świetnie sprawdził się by uchwycić ogromne buddyjskie stupy.

Aparat Sony w połączeniu z jasnym, szerokim szkłem dał mi dodatkowe możliwości fotografowania po zmroku. Coś na co nie mógłbym liczyć z poprzednim sprzętem tutaj sprawdziło się wybitnie. Fotografowanie z ręki nocą nigdy nie było tak przyjemne i bezproblemowe. Oczywiście przy ogniskowej rzędu 14 mm trzeba dokładnie planować kompozycję, dbać o pierwszy plan i pilnować linii ale to już zadanie dla fotografującego, a nie dla sprzętu. 

Więcej zdjęć z Nepalu wkrótce dostępne tutaj.